PROLOG Smukły szary kocur zwinnie przemykał pośród drzew i wślizgnął się do dziury pod starym dębem. Powitało go ciepło i przyjazny głos jego kochanki Słońca. Rzucił na ziemię złapaną zwierzynę i podreptał do małej kupki futra która leżała przy kotce i z czułością zaczął ją wylizywać. Po chwili kociak smacznie spał. – To jest Nić- powiedziała po chwili Słońce – Szponie nie możemy tu ukrywać się ciągle. To drzewo kiedyś się załamie i nie będziemy mieli schronienia. – kocur podszedł do niej bliżej i polizał ją po uchu. – poczekajmy chwilę- powiedział Szpon – niech trochę podrośnie a od razu wyruszymy dalej- zapewniał. Nagle coś trzasnęło. Koty wymieniły się wystraszonymi spojrzeniami. Nie mieli na co czekać. Słońce złapało kociaka za kark i próbowała wydostać się z jamy. Po krótkim czasie za pomocą szpona przepchnęli się przez mały otwór i odbiegli kilka ogonów dalej zobaczyć jak wali się ich dom.
Dziękuje! @Alisandrasha mam nadzieję że się nie gniewasz że pisałam o twojej postaci... Tak bardzo spodobała mi się ta fabuła że postanowiłam napisać coś o tym. Napisz jeśli mam to usunąć. Napisz jeśli chcecie więcej!
