Tego dnia w bibliotece unosiła się w powietrzu dziwna atmosfera. Ania, która jak zwykle siedziała przy swoim biurku przeglądała książkę kucharską autorstwa Jankiego Garhopli, którą dostała od pewnego a n o n i m o w e g o a d r e s a t a. Kiedy dostała się na stronę 43, zobaczyła pewien przepis na "pyszną grzybową zupę", w której były gatunki grzybów, jakich nigdy nie znała, co było zaskakujące, ponieważ dziewczyna w wolnym czasie dużo czytała, a co za tym idzie znała mnóstwo rzeczy. Kiedy tak czytała listę składników, znalazła coś... ...odstającego, i to bardzo, ponieważ było tam napisane: "26 2 60 60 10 6". Nagle usłyszała łoskot prowadzący z okolicy schodów. Poszła tam sprawdzić, myśląc że jakiś koleś znów jej kradnie książki, ale gdy już chciała powiedzieć "Weź nie kradnij", zobaczyła to. Ta żółta cyfra jeden była jak ta z okładki czasopisma o superbohaterach, wręcz jakby był to ON, ale NIE, to NIE był TEN JEDYNKA. Nie mógł być. Ten miał smolastoczarne oczy, i miał na dłoniach niezrozumiałe symbole. Nagle, w mgnieniu oka znalazł się przy niej i złapał ją za szyję, ale z jakiegoś powodu się nie dusiła. Nagle w jego dotąd pustych oczach pokazały się czarno-białe źrenice, jakby z filmu horror. Alternatywny Jedynka zrobił wyraz twarzy, jakby miał zaraz wykrztusić z siebie słowa "Co jest nie tak?", a potem dotknął jej twarzy swoją lewą ręką. Ania nie mogła widzieć. Nie tak, jakby zapomniała okularów, widziała nic, oprócz pustki. I potem na kilka sekund, pokazała się mała fioletowa wysepka, na której były 3 obce jej stworzenia. Dwóch większych i jeden mniejszy. Nagle zamiast sceny z dzieciństwa CUBR-16-184, pokazał się krwistoczerwony napis: WITAJ W KLUBIE. Ania była już wtedy zupełnie innym stworzeniem.
dziedzicfeltimerapowracadziedzicfeltimerapowracadziedzicfeltimerapowracadziedzicfeltimerapowracadziedzicfeltimerapowracaulegnieciepodjegowładzą